Na zbiorowym polowaniu w³a¶ciciel
kniejówki w czasie pêdzenia i mierzenia do dzika nacisn±³ na
spust, ale strza³ nie pad³, po sygnale o zakoñczeniu miotu koledzy
na zbiórce jednoznacznie stwierdzili ¿e w kniejówce z³ama³a siê
iglica. W toku dalszej dyskusji uradzono ¿e nale¿y broñ oddaæ do
fachowca ale nie do rusznikarza bo on tylko....zedrze skórê. Kilku
z nich poleci³o wspólnego kolegê który znany jest ze
swojej..z³otej r±czki gdy¿ zna siê na wszystkim i jest fachowcem
od wszystkiego. Kolega bêd±cy na polowaniu natychmiast potwierdzi³
gotowo¶æ szybkiej naprawy w ci±gu tygodnia aby na nastêpne
zbiorowe polowanie sprzêt by³ ju¿ gotowy. Niestety naprawa trwa³a
znacznie d³u¿ej bo oko³o miesi±ca, podobno wynik³y jakie¶
problemy z odpowiednim materia³em na iglicê i innymi trudno¶ciami
technicznymi. W dniu odbioru aby potwierdziæ dobre dorobienie
iglicy fachowiec pokaza³ wystrzelon± ³uskê i zaleci³ na wszelki
wypadek przed polowaniem oddaæ kilka kontrolnych strza³ów. Na
próbne przystrzelanie nie by³o czasu tylko od razu wyjazd w ³owisko
na indywidualne polowanie. Po godzinnym siedzeniu na wygodnej
ambonie i krótkim wabieniu przysznurowa³ lis, broñ szybko
przy³o¿ona do ramienia, krzy¿ lunety na celu i szybkie
poci±gniêcie za spust.
To co nast±pi³o sekundê pó¼niej
w³a¶ciciel bêdzie pamiêtaæ latami.
Strza³ by³ znacznie g³o¶niejszy,
broñ dziwnie zachwia³a siê w rêkach a przed oczami pojawi³a siê
mgie³ka. Co siê sta³o i dlaczego: otó¿ wadliwie dorobiona iglica
przez kolegê fachowca przebi³a sp³onkê, gor±ce gazy prochowe pod
bardzo du¿ym ci¶nieniem przez otwór w sp³once nacisnê³y na
iglicê cofaj±c j± do ty³u i wyrywaj±c z gniazda, przez powsta³y
otwór dosta³y siê do mechanizmów i do ¶rodka kolby.
Pod naciskiem gazów wyrwane zosta³y
dwie ¶ruby mocuj±ce boczn± ozdobn± pokrywê która odpad³a razem
z kawa³kiem kolby na pod³ogê ambony, wyrwana zosta³a równie¿
blokada iglic które równie¿ wypad³y. Dodatkowo w³a¶ciciel
zaliczy³ kilkudniowy pobyt w szpitalu na oddziale okulistycznym.
W trakcie polowania z zasiadki gdy dzik
stan±³ idealnie do boku nie dalej jak 60metrów w³a¶ciciel I¯-a
18MN w kal 308W umie¶ci³ czerwony punkt lunety idealnie na komorze
i nacisn±³ spust, us³ysza³ tylko...klap...do licha niewypa³,
szybko prze³adowa³ i zd±¿y³ jeszcze raz nacisn±æ spust i
ponownie us³ysza³ ..klap. Po powrocie do domu i dok³adnych
oglêdzinach stwierdzi³ ¿e z³ama³a siê iglica. Nastêpnego dnia
bêd±c u ³owczego spotka³ kolegów którym opowiedzia³ swoj±
przygodê.
Jeden z nich zaoferowa³ swoj± pomoc
twierdz±c ¿e ma dostêp do tokarki i odpowiedni± stal na iglicê
jednocze¶nie stwierdzi³ ¿e w ci±gu kilku dni nowa iglica zostanie
zrobiona. Niestety naprawa trochê siê przeci±ga³a, fachowiec
twierdzi³ ¿e s± jakie¶ techniczne problemy ale po miesi±cu
broñ by³a naprawiona, wspólnie
zosta³a zrobiona próba i odstrzelona zosta³a tylko sp³onka.
A wiêc wszystko w porz±dku, broñ
sprawna.
Broñ naprawiona wiêc wyjazd w ³owisko
poniewa¿ ju¿ wcze¶niej w³a¶ciciel I¿-a twierdzi³ ¿e umówi³
siê na spotkanie z dzikiem. Tego wieczoru ¦wiêty Hubert by³
³askawy, dzik przyszed³, ustawi³ siê idealnie do boku, wiêc
czerwony punkt lunety szybko na komorê i strza³. Strza³ pad³ ale
jego g³os by³ trochê dziwny, na twarzy poczu³ uderzenie gor±cego
powietrza, jakiego nigdy wcze¶niej nie mia³. Przez chwilê szuka³
przez lunetê miejsce zestrza³u w nadziei ¿e dzik le¿y, niestety
dzika nie by³o wiêc próbowa³ prze³adowaæ broñ ale nie móg³
jej otworzyæ. Nastêpnego dnia po powrocie do domu broni równie¿
nie móg³ otworzyæ, nie napina³a siê te¿ iglica a os³ona spustu
by³a przekrzywiona i dziwnie lu¼na.
Jednocze¶nie stwierdzi³ ¿e w oczach
co¶ go kuje i konieczna bêdzie wizyta u okulisty.
Analizuj±c ten przypadek nale¿y
stwierdziæ ¿e fachowiec ¼le wykona³ iglicê, która przebi³a
sp³onkê. Przez powsta³y otwór w sp³once gor±ce gazy prochowe
pod du¿ym ci¶nieniem nacisnê³y na iglicê wyrywaj±c j± z
gniazda, pod jej naciskiem napiêty zosta³ ponownie kurek z tak±
si³± ¿e prowadnica sprê¿yny kurka która mimo ¿e jest wykonana
z wysoko gatunkowej stali zosta³a wygiêta w pa³±k. Ci¶nienie
gazów by³o tak du¿e ¿e wyrwana zosta³a ze swojego gniazda os³ona
spustu wykonana z lekkiego stopu, przez powsta³y otwór gazy zdo³a³y
uj¶æ na zewn±trz.
Pod naciskiem gazów kolba pêk³a
bardzo g³êboko a¿ poza uchwyt pistoletowy po prawej i lewej
stronie.
Dodatkowo wyrwany zosta³ plastykowy
wska¼nik napiêcia kurka przez który gor±ce gazy dmuchnê³y w
twarz strzelca.
Na zdjêciu Nr 2 w celu lepszego
uwidocznienia pêkniêcia szczelina zosta³a zaznaczona o³ówkiem,
do naprawy u¿yto trzech ¶rub
Na corocznym przystrzeliwaniu broni
przez my¶liwych w kole .... xxxx …. w³a¶ciciel sztucera
Frankonia kal 7x64 i obecni przy tym koledzy z ko³a stwierdzili ¿e
sztucer ... rozrzuca, krótko mówi±c nie ma skupienia. Mimo ró¿nej
regulacji lunety skupienie pocisków nie by³o idealne. Stwierdzono
¿e potrzebna bêdzie wizyta u rusznikarza który by sprawdzi³ co
jest przyczyn± lub wymieni³ lufê, mimo ¿e jak w³a¶ciciel
twierdzi³, sztucer nie by³ mocno wystrzelany.
Jeden z nich stwierdzi³ ¿e przyczyn±
jest wystrzelana lufa a konkretnie jej sama koñcówka.
Kolejny kolega oznajmi³ ¿e aby
skupienie siê poprawi³o nale¿y obci±æ wystrzelan± koñcówkê
lufy a wtedy skupienie na pewno siê poprawi, nie jest potrzebna
wymiana lufy i wydawanie na ni± niepotrzebnych pieniêdzy Jeden z
nich zaofiarowa³ siê taki zabieg dokonaæ, po kolejnych dyskusjach
termin z koleg± zosta³ uzgodniony. Gdy kolega fachowiec przyszed³
zabrali siê do roboty, owinêli szmatk± lufê aby szczêki imad³a
nie zostawi³y ¶ladów i skrêcili. Jako narzêdzia u¿yli
popularnej k±tówki poniewa¿ stwierdzili ¿e tego typu narzêdziem
obetn± idealnie równo i pod k±tem prostym do lufy. Pozostawa³
tylko problem ile nale¿y obci±æ, uradzono ¿e oko³o 1.5cm.
Po obciêciu koniec lufy wyrównano
pilnikiem i papierem ¶ciernym. Pierwsze próby na strzelnicy nie
wypad³y zachwycaj±co sztucer nadal rozrzuca³ a mo¿e nawet wiêcej.
Mimo wystrzelania paczki amunicji lunety nie da³o siê ustawiæ.
Uradzono ¿e konieczna jest wizyta u zawodowego fachowca.
Na pytanie rusznikarza czy po zabiegu
uciêcia lufy sztucer strzela lepiej pad³a odpowied¼...... strzela
jeszcze gorzej.
Przytoczone przyk³ady to tylko kilka z
licznych przyk³adów jakie w ostatnich latach trafia³y do autora.
W ostatnich latach lawinowo przybywa
ilo¶æ uszkodzonej broni na wskutek nieumiejêtnych amatorskich
napraw. Wiêkszo¶æ amatorskich napraw jest pod wp³ywem
internetowych porad które udzielaj± anonimowi fachowcy.
Mo¿na zacytowaæ s³owa znanego
satyryka....”
ja siê na tym nie znam.... ale siê chêtnie
wypowiem” /Stanis³aw Tym/
Na koniec tego artyku³u nale¿y
napisaæ ¿e w dwu pierwszych przypadkach broñ, kniejówka i ³amany
sztucer na wskutek uproszczenia produkcji i obni¿enia kosztów
zosta³a pozbawiona zabezpieczeñ przez producenta na wypadek
przebicia sp³onki.
Wiêkszo¶æ broni wyprodukowana przed
wojn± lub tu¿ po, posiada³a takie zabezpieczenia.
Ps.
Od niedawna autor zacz±³ dokumentowaæ
takie przypadki w celu pokazania czytelnikom My¶liwca Kresowego
jakie s± skutki i do czego mog± prowadziæ nieumiejêtne naprawy
broni.
Tekst i zdjêcia Waldemar Laskowski