Kole¿eñska pomoc
Data: 17-02-2015 o godz. 10:30:36
Temat: Artykuly


Na zbiorowym polowaniu w³a¶ciciel kniejówki w czasie pêdzenia i mierzenia do dzika nacisn±³ na spust, ale strza³ nie pad³, po sygnale o zakoñczeniu miotu koledzy na zbiórce jednoznacznie stwierdzili ¿e w kniejówce z³ama³a siê iglica. W toku dalszej dyskusji uradzono ¿e nale¿y broñ oddaæ do fachowca ale nie do rusznikarza bo on tylko....zedrze skórê. Kilku z nich poleci³o wspólnego kolegê który znany jest ze swojej..z³otej r±czki gdy¿ zna siê na wszystkim i jest fachowcem od wszystkiego. Kolega bêd±cy na polowaniu natychmiast potwierdzi³ gotowo¶æ szybkiej naprawy w ci±gu tygodnia aby na nastêpne zbiorowe polowanie sprzêt by³ ju¿ gotowy. Niestety naprawa trwa³a znacznie d³u¿ej bo oko³o miesi±ca, podobno wynik³y jakie¶ problemy z odpowiednim materia³em na iglicê i innymi trudno¶ciami technicznymi. W dniu odbioru aby potwierdziæ dobre dorobienie iglicy fachowiec pokaza³ wystrzelon± ³uskê i zaleci³ na wszelki wypadek przed polowaniem oddaæ kilka kontrolnych strza³ów. Na próbne przystrzelanie nie by³o czasu tylko od razu wyjazd w ³owisko na indywidualne polowanie. Po godzinnym siedzeniu na wygodnej ambonie i krótkim wabieniu przysznurowa³ lis, broñ szybko przy³o¿ona do ramienia, krzy¿ lunety na celu i szybkie poci±gniêcie za spust. To co nast±pi³o sekundê pó¼niej w³a¶ciciel bêdzie pamiêtaæ latami.


Strza³ by³ znacznie g³o¶niejszy, broñ dziwnie zachwia³a siê w rêkach a przed oczami pojawi³a siê mgie³ka. Co siê sta³o i dlaczego: otó¿ wadliwie dorobiona iglica przez kolegê fachowca przebi³a sp³onkê, gor±ce gazy prochowe pod bardzo du¿ym ci¶nieniem przez otwór w sp³once nacisnê³y na iglicê cofaj±c j± do ty³u i wyrywaj±c z gniazda, przez powsta³y otwór dosta³y siê do mechanizmów i do ¶rodka kolby. Pod naciskiem gazów wyrwane zosta³y dwie ¶ruby mocuj±ce boczn± ozdobn± pokrywê która odpad³a razem z kawa³kiem kolby na pod³ogê ambony, wyrwana zosta³a równie¿ blokada iglic które równie¿ wypad³y. Dodatkowo w³a¶ciciel zaliczy³ kilkudniowy pobyt w szpitalu na oddziale okulistycznym.



W trakcie polowania z zasiadki gdy dzik stan±³ idealnie do boku nie dalej jak 60metrów w³a¶ciciel I¯-a 18MN w kal 308W umie¶ci³ czerwony punkt lunety idealnie na komorze i nacisn±³ spust, us³ysza³ tylko...klap...do licha niewypa³, szybko prze³adowa³ i zd±¿y³ jeszcze raz nacisn±æ spust i ponownie us³ysza³ ..klap. Po powrocie do domu i dok³adnych oglêdzinach stwierdzi³ ¿e z³ama³a siê iglica. Nastêpnego dnia bêd±c u ³owczego spotka³ kolegów którym opowiedzia³ swoj± przygodê. Jeden z nich zaoferowa³ swoj± pomoc twierdz±c ¿e ma dostêp do tokarki i odpowiedni± stal na iglicê jednocze¶nie stwierdzi³ ¿e w ci±gu kilku dni nowa iglica zostanie zrobiona. Niestety naprawa trochê siê przeci±ga³a, fachowiec twierdzi³ ¿e s± jakie¶ techniczne problemy ale po miesi±cu broñ by³a naprawiona, wspólnie zosta³a zrobiona próba i odstrzelona zosta³a tylko sp³onka. A wiêc wszystko w porz±dku, broñ sprawna. Broñ naprawiona wiêc wyjazd w ³owisko poniewa¿ ju¿ wcze¶niej w³a¶ciciel I¿-a twierdzi³ ¿e umówi³ siê na spotkanie z dzikiem. Tego wieczoru ¦wiêty Hubert by³ ³askawy, dzik przyszed³, ustawi³ siê idealnie do boku, wiêc czerwony punkt lunety szybko na komorê i strza³. Strza³ pad³ ale jego g³os by³ trochê dziwny, na twarzy poczu³ uderzenie gor±cego powietrza, jakiego nigdy wcze¶niej nie mia³. Przez chwilê szuka³ przez lunetê miejsce zestrza³u w nadziei ¿e dzik le¿y, niestety dzika nie by³o wiêc próbowa³ prze³adowaæ broñ ale nie móg³ jej otworzyæ. Nastêpnego dnia po powrocie do domu broni równie¿ nie móg³ otworzyæ, nie napina³a siê te¿ iglica a os³ona spustu by³a przekrzywiona i dziwnie lu¼na. Jednocze¶nie stwierdzi³ ¿e w oczach co¶ go kuje i konieczna bêdzie wizyta u okulisty. Analizuj±c ten przypadek nale¿y stwierdziæ ¿e fachowiec ¼le wykona³ iglicê, która przebi³a sp³onkê. Przez powsta³y otwór w sp³once gor±ce gazy prochowe pod du¿ym ci¶nieniem nacisnê³y na iglicê wyrywaj±c j± z gniazda, pod jej naciskiem napiêty zosta³ ponownie kurek z tak± si³± ¿e prowadnica sprê¿yny kurka która mimo ¿e jest wykonana z wysoko gatunkowej stali zosta³a wygiêta w pa³±k. Ci¶nienie gazów by³o tak du¿e ¿e wyrwana zosta³a ze swojego gniazda os³ona spustu wykonana z lekkiego stopu, przez powsta³y otwór gazy zdo³a³y uj¶æ na zewn±trz. Pod naciskiem gazów kolba pêk³a bardzo g³êboko a¿ poza uchwyt pistoletowy po prawej i lewej stronie. Dodatkowo wyrwany zosta³ plastykowy wska¼nik napiêcia kurka przez który gor±ce gazy dmuchnê³y w twarz strzelca.

Na zdjêciu Nr 2 w celu lepszego uwidocznienia pêkniêcia szczelina zosta³a zaznaczona o³ówkiem, do naprawy u¿yto trzech ¶rub



Na corocznym przystrzeliwaniu broni przez my¶liwych w kole .... xxxx …. w³a¶ciciel sztucera Frankonia kal 7x64 i obecni przy tym koledzy z ko³a stwierdzili ¿e sztucer ... rozrzuca, krótko mówi±c nie ma skupienia. Mimo ró¿nej regulacji lunety skupienie pocisków nie by³o idealne. Stwierdzono ¿e potrzebna bêdzie wizyta u rusznikarza który by sprawdzi³ co jest przyczyn± lub wymieni³ lufê, mimo ¿e jak w³a¶ciciel twierdzi³, sztucer nie by³ mocno wystrzelany. Jeden z nich stwierdzi³ ¿e przyczyn± jest wystrzelana lufa a konkretnie jej sama koñcówka. Kolejny kolega oznajmi³ ¿e aby skupienie siê poprawi³o nale¿y obci±æ wystrzelan± koñcówkê lufy a wtedy skupienie na pewno siê poprawi, nie jest potrzebna wymiana lufy i wydawanie na ni± niepotrzebnych pieniêdzy Jeden z nich zaofiarowa³ siê taki zabieg dokonaæ, po kolejnych dyskusjach termin z koleg± zosta³ uzgodniony. Gdy kolega fachowiec przyszed³ zabrali siê do roboty, owinêli szmatk± lufê aby szczêki imad³a nie zostawi³y ¶ladów i skrêcili. Jako narzêdzia u¿yli popularnej k±tówki poniewa¿ stwierdzili ¿e tego typu narzêdziem obetn± idealnie równo i pod k±tem prostym do lufy. Pozostawa³ tylko problem ile nale¿y obci±æ, uradzono ¿e oko³o 1.5cm.

Po obciêciu koniec lufy wyrównano pilnikiem i papierem ¶ciernym. Pierwsze próby na strzelnicy nie wypad³y zachwycaj±co sztucer nadal rozrzuca³ a mo¿e nawet wiêcej. Mimo wystrzelania paczki amunicji lunety nie da³o siê ustawiæ. Uradzono ¿e konieczna jest wizyta u zawodowego fachowca. Na pytanie rusznikarza czy po zabiegu uciêcia lufy sztucer strzela lepiej pad³a odpowied¼...... strzela jeszcze gorzej.

Przytoczone przyk³ady to tylko kilka z licznych przyk³adów jakie w ostatnich latach trafia³y do autora. W ostatnich latach lawinowo przybywa ilo¶æ uszkodzonej broni na wskutek nieumiejêtnych amatorskich napraw. Wiêkszo¶æ amatorskich napraw jest pod wp³ywem internetowych porad które udzielaj± anonimowi fachowcy. Mo¿na zacytowaæ s³owa znanego satyryka....”ja siê na tym nie znam.... ale siê chêtnie wypowiem” /Stanis³aw Tym/

Na koniec tego artyku³u nale¿y napisaæ ¿e w dwu pierwszych przypadkach broñ, kniejówka i ³amany sztucer na wskutek uproszczenia produkcji i obni¿enia kosztów zosta³a pozbawiona zabezpieczeñ przez producenta na wypadek przebicia sp³onki. Wiêkszo¶æ broni wyprodukowana przed wojn± lub tu¿ po, posiada³a takie zabezpieczenia.

Ps. Od niedawna autor zacz±³ dokumentowaæ takie przypadki w celu pokazania czytelnikom My¶liwca Kresowego jakie s± skutki i do czego mog± prowadziæ nieumiejêtne naprawy broni.

Tekst i zdjêcia Waldemar Laskowski






Artyku³ jest z Dobry Rusznikarz: rusznikarnia, oksydowanie naprawa modernizacja broni
http://www.dobryrusznikarz.pl/

Adres tego artyku³u to:
http://www.dobryrusznikarz.pl//modules.php?name=News&file=article&sid=16